“Pani Karolino, ale my kłócimy się o drobne rzeczy, zazwyczaj zaczyna się od pierdół z których robi się wielki problem. To są błahe sprawy.” Często to słyszę. Często też czuję, że to bardziej frustruje Panów (często nie znaczy zawsze 😊) bo przecież wydaje się, że temat mógłby nie istnieć, że można byłoby o nim szybko zapomnieć, co więcej można byłoby nawet uznać, że nie ma sensu już o tym rozmawiać. W końcu “wałkujecie” to ciągle bez pożądanych rezultatów, bez poczucia, że ktokolwiek jest zadowolony a Wam udało się osiągnąć kompromis (można się zniechęcić…). “Nie takie mają ludzie problemy, przecież gdyby to było coś dużego to wiadomo warto byłoby się tym zająć, ale takie głupoty? No bez przesady!” “Inni też mają dzieci, pracują, budują domy, mają kredyty, też się spiszą i też nie mają ciągle czasu ale JAKOŚ dają radę…”. A u Was zawsze znajdzie się jakiś “błahych” powód do kłótni. No i potem to już w sumie nie wiadomo o co się kłócicie bo jeden temat pociąga kolejny…🙄